List serca kapłana do osób życia konsekrowanego w czasie niepewności...

 List serca kapłana do osób życia konsekrowanego w czasie niepewności...




 „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie” Łk 12,35

Drodzy Siostry i Bracia życia konsekrowanego!

Mojemu sercu od dawna towarzyszyło wewnętrzne, głębokie pragnienie, zwłaszcza w obecnym czasie niepewności i tak namacalnego cierpienia tylu braci i sióstr, z którymi żyjemy, przy których jesteśmy, którym posługujemy, byśmy zwracając się wspólnie ku jedynemu Źródłu zrozumienia, pozwolili by Duch Stworzyciel, który stale nam towarzyszy a poprzez konsekrację wciąż na nowo rozpala żar serca, zapalił w nas ten Ogień Miłości, która dziś jest jedynym lekarstwem na otaczającą nas rzeczywistość.

Na początku tego listu, pragnę bardzo serdecznie podziękować Wam, za waszą stałą obecność wśród ludu Pana. Sam wielokroć doświadczałem i doświadczam Jego obecności, która wyraża się poprzez Waszą obecność w moim kapłańskim życiu. Pragnę pochylić czoło, zwłaszcza przed Siostrami życia konsekrowanego, z którymi Pan Bóg tak mocno związał, poprzez wzajemne towarzyszenie i posługę moje kapłańskie życie. Jesteśmy dziś świadkami sytuacji, która zdaje się przerastać nasze ludzkie możliwości. Na co dzień mierzymy się z tajemnicą ludzkich dramatów i cierpienia, które w tak dotkliwy sposób dotykają także Waszych wspólnot. Zwłaszcza w ostatnim czasie docierają do mnie liczne prośby o modlitwę o światło i siły na czas zmagania się z COVID-19. Moim sercem, staram się więc ogarniać Wasze prośby zanosząc je do Pana.   

Słowa te piszę z wielkim pragnieniem, pobudzony Bożym Słowem, które zawsze odpowiada i przychodzi we właściwym czasie, rzucając światło i ukazując, że w tej ciemności i niepewności, rzeczywistością pewną, na której możemy się śmiało oprzeć jest Jezus, dla nas źródło naszego życia. Dostajemy dzisiaj Słowo z 12 rozdziału Ewangelii według św. Łukasza, w którym Pan Jezus zaprasza nas, szczególnie dziś, do Czuwania: „Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie” (Łk 12,35) . Słowa te, jak doskonale wiecie, mają swoje odniesienie w Księdze Wyjścia, gdzie czytamy: „Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pośpiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana” (Wj 12,11). Nawiązują zatem one do momentu, w którym Pan przygotowywał swój naród wybrany na doświadczenie Paschy, przejścia, wyzwolenia.

Jeśli Słowo naszego Pana jest żywe a zarazem jest odpowiedzią na naszą trudną rzeczywistość, warto w punkcie wyjścia zaznaczyć, że moment, w którym żyjemy i poruszamy się, jest tylko przejściem, etapem, po którym możemy doświadczyć wyzwolenia. Słowo odwraca więc perspektywę oglądania rzeczywistości, zachęca nas, byśmy nie utracili nadziei. W najciemniejsze doświadczenie nocy wpisana jest zawsze nadzieja poranka. Słowo nie czyni nas sierotami, objaśnia naszą rzeczywistość i daje światło, w jaki sposób bezpiecznie się w owej ciemnej rzeczywistości poruszać. Jezus dodaje: „Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie” (Łk 12,37). W tekście greckim, słowo słudzy, oddane jest greckim słowem niewolnik (douloi). Słowo pragnie nam pomóc, pragnie nas wyprowadzić ku wolności, lecz stawia nam konkretny warunek. Potrzeba powrócić do źródeł, zwrócić się do swojego wnętrza, zajrzeć do wnętrza swojego serca i do naszych wspólnot, po to, by zrozumieć swoją niewolę.

Wydarzenia, ale w sposób szczególny Słowo, które nam je objaśnia pragną wstrząsnąć naszym życiem, wzbudzić na nowo żar naszych charyzmatów, które w świecie szarym, cichym i spokojnym nieraz zamiast roznosić ogień Ducha tlą się, dogasając. Nasza obecność w świecie, wzbudzenie w nim na nowo nadziei, musi przejść długą drogę, która przechodzi przez środek naszych serc. Nie jesteśmy jednak na tej drodze nigdy sami, Pan nieustannie nam towarzyszy, to On pragnie nas przeprowadzić, nas którzy jesteśmy niewolnikami, ale nie zapominajmy nigdy, że zanim niewolnikami, wpierw oblubienicami i oblubieńcami.

         Jezus stoi dzisiaj przy każdej i każdym z Was, stoi u boku, znając Twój ból i niepewność, może także strach, mówiąc, że jest czas przejścia z niewoli do wolności, ze śmierci do życia. Przy czym zauważmy, że w dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus nie zaprasza uczniów na Paschę w sensie wspólnego posiłku. Pan zaprasza uczniów, a więc i nas do wejścia w nieustanne doświadczenie Paschy, do przyjęcia postawy paschalnej w każdym doświadczeniu i punkcie naszego życia, naszej konsekracji.

Przypomnijmy sobie, czym jest nasza konsekracja, jeśli nie świadectwem obecności innej rzeczywistości, do której zmierzamy? Czym są nasze stroje zakonne, habity, sutanny, jeśli nie znakiem śmierci wobec tego świata! Musimy pozwolić się poprowadzić Panu, który nam zaufał i jak mocno wierze, nadal pragnie mówić do świata ogniem konsekracji.

         W czasie pierwszej Paschy izraelici byli zaproszeni do tego by wyjść z domu niewoli ku ziemi obiecanej. W Ewangelii Łukasza, Pan Jezus odwraca sytuację, nie musimy wychodzić my, ale mamy nieustannie czuwać, w każdym momencie naszego życia móc usłyszeć, nieraz trudny do usłyszenia, czasem niewiarygodny wręcz, odgłos pukania Pana do drzwi naszych serc. Potrzeba, byśmy uwrażliwili swoje serca na Jego obecność, nasze uszy na Jego głos. Jest to więc zachęta do powrotu do naszych źródeł, do tego, co powinno być dla nas naszym chlebem powszednim, do gorliwego powrotu do naszych kaplic, do błogiego bólu kolan. W pierwszej kolejności, pisząc te Słowa, kieruje je do siebie, jako wewnętrzne przynaglenie i konieczność.

         Pascha, o której mówi nam dziś słowo, dokonuje się tutaj gdzie jesteś, w tej konkretnej sytuacji, rzeczywistości. Zapytajmy się więc na koniec, na czym polegać ma owa codzienna Pascha, której źródłem jest powrót do serca charyzmatu. Odpowiedź jest niezwykła. Jezus, który zostaje wpuszczony do domu, nie przychodzi doń, jako Pan i władca do niewolników, choć w istocie tak jest. Słowo pokazuje nam, że prawdziwa Pascha polega na zamianie ról. To On, jako pierwszy przepasuje się i umywa nasze stopy, to On jako pierwszy pochyla się nad nami, to On chce nam służyć, On wobec każdego i każdej z nas staje się niewolnikiem, czyniąc nas Królami. W dobie pandemii, trzeba nam zrozumieć, a może bardziej doświadczyć, tego kim jest nasz Pan, by wnosić dzisiaj w ten świat, Jego prawdziwy i słodki zapach. Bóg jest tym, któremu nie da się służyć, wręcz przeciwnie, to On pragnie nas obsługiwać. Nie musimy się zatem lękać, uciekać w niepewną przyszłość, albo ulegać panice bazującej na doświadczeniu przeszłości. Możemy i musimy żyć tu i  teraz, bo oto Pan stoi u drzwi i kołacze. Istnieje jednak jeden warunek, potrzeba usłyszeć Jego głos. Mniej głosu tego świata, mniej naszych wewnętrznych odczuć, strachów i lęków, więcej miejsca dla Pana. Jesteście wybranym skarbem w Sercu Boga, jesteście więc skarbem tego świata!

         Wszystkim Wam kapłańskim sercem błogosławię i bardzo polecam się Waszej modlitwie. Niech Pan nieustannie przekonuje Was o swojej obecności tuż obok.

Rzym, 20.10.2020r.                                                               Ks. Łukasz Brus


Komentarze

Popularne posty